Była jazda na maxa….Sobota była dniem opanowywania emocji i sprzętu alpinistycznego. Dzieci na zmianę z tatusiami , podnosili poprzeczkę trudności wspinaczkowych. Olbrzymią frajdą było zrobienie ogniska między skałami. Ale kiełbaski w przerwie między zjazdami a wspinaczką smakowały najbardziej. Zaczynaliśmy od małych wysokości, aż doszliśmy do skał 27m,zdobywając skały Karpatki. Niedziela zmiana stanowisk . Wspinaczka i zjazdy z ekspozycji skalnej „Krucze Skały”.Było grubo, adrenalina aż kapała. Do domów wróciliśmy bardzo zmęczeni z opalonymi buziami.